Wchodząc do restauracji w Polsce, co widzimy? Ludzi siedzących razem przy stolikach, ale nie będących razem - każdy wpatrzony w swój smartfon. Fotografują jedzenie, sprawdzają powiadomienia, gapią się w ekrany. I nie są to pojedyncze przypadki - to większość gości. Dlaczego więc my, dorośli, zakładamy, że nasze dzieci w wieku 7, 8 czy 10 lat będą zachowywać się inaczej po otrzymaniu smartfona? Dlaczego wydaje się rodzicom, że danie dziecku smartfona skończy się czymś innym niż gapieniem się w ekran zamiast spędzaniem czasu wspólnie?
Rozmawiając z rodzicami, słyszę dwa główne argumenty za dawaniem dzieciom smartfonów. Pierwszy to kwestia lokalizacji - dzieci zaczynają się samodzielnie przemieszczać około 9 roku życia (choć w Polsce większość dostaje telefon już w wieku 7-8 lat), a rodzice chcą wiedzieć, gdzie są ich pociechy. Drugi argument dotyczy wykluczenia towarzyskiego - "wszyscy inni mają", "wszystkie dzieci są już w grupach na WhatsAppie", więc rodzice boją się, że ich dziecko będzie wykluczone, samotne, bez znajomych.
Oba te argumenty są łatwe do obalenia. Jeśli chodzi o lokalizację - my sami przemieszczaliśmy się bez telefonów i jakoś przeżyliśmy. Jonathan Haidt, amerykański psycholog, zwraca uwagę na paradoks współczesnego rodzicielstwa: jesteśmy nadopiekuńczy wobec dzieci w świecie realnym, ale kompletnie nie chronimy ich przed poważnymi zagrożeniami w świecie wirtualnym.
Niechronione dzieci w wirtualnym świecie
Dziecko może bezpiecznie siedzieć w swoim pokoju, a jednocześnie oglądać na YouTubie czy TikToku treści, których nie powinno widzieć. Nawet jeśli założymy blokady, dziecko może otrzymać nieodpowiednie materiały przez komunikatory od innych dzieci. A tego, co już zobaczyło, nie da się "odzobaczyć". Obserwując naszą córkę, która ma tylko prosty telefon do dzwonienia i SMS-ów, widzę, że nawet taki sprzęt nie jest jej niezbędny. Gdy potrzebuje się z nami skontaktować ze szkoły, po prostu idzie do sekretariatu.
A co z argumentem o wykluczeniu? Gdy słyszę, że dziecko będzie wykluczone, bo nie będzie miało znajomych na WhatsAppie czy nie będzie mogło wysyłać Snapchatów, mam ochotę zapytać: z czego dokładnie będzie wykluczone? Te aplikacje istnieją od kilku lat i nie zastąpiły kontaktu międzyludzkiego. Dziecko nie będzie samotne - będzie jedynie pozbawione możliwości kontaktu przez te platformy.
Warto też pamiętać, że większość tych aplikacji wymaga minimalnego wieku 13 lat, a mimo to korzystają z nich 9-10-latki. To trochę tak, jakby legalny wiek picia alkoholu wynosił 18 lat, a rodzic dawał alkohol 13-latkowi. Dzieci tego nie potrzebują, a moje własne doświadczenia pokazują, że dziecko bez smartfona wcale nie jest wykluczone - wręcz przeciwnie, omijają je różne negatywne dynamiki, które rozwijają się w grupach online.
Pułapka ciągłej dostępności
Dorośli też nie radzą sobie dobrze z komunikacją online. Wystarczy spojrzeć na grupy rodziców na WhatsAppie - tam również są kłótnie, doczepianie się do poglądów, brak konstruktywnej dyskusji. Jak na Facebooku czy w komentarzach na portalach informacyjnych - szybko przechodzi to w obrażanie osób o odmiennych poglądach. Nauczyciele otwarcie mówią, że większość problemów między dziećmi, zgłaszanych do gabinetów pedagogiczno-psychologicznych, wynika właśnie z tego, co dzieje się w grupach online.
Dlatego apeluję do rodziców: nie dawajcie dzieciom smartfonów, naprawdę nie musicie.
Jeśli macie wątpliwości i myślicie "dam, bo inni dają" - to właśnie tworzy zamknięte koło. Trzeba w końcu powiedzieć "stop". Są rodzice, którzy nie dają smartfonów i ich dzieci mają się świetnie. Kiedy rozmawiałem z innymi rodzicami o telefonach dla dzieci, często pojawiał się argument o wykluczeniu z komunikacji grupowej dotyczącej spraw klasy. Ale czy ta komunikacja służy integracji, czy raczej może prowadzić do wyśmiewania i ostracyzmu?
Pojawia się też argument, że dzieci w starszych klasach wymieniają się informacjami o pracach domowych. Owszem, ale zagrożeń i negatywnych konsekwencji jest znacznie więcej.
Widzę 10-letnie dzieci, które idą razem na plac zabaw czy do kawiarni i każde siedzi z nosem w telefonie - dokładnie jak dorośli. A przecież dziecko do rozwoju potrzebuje eksplorować świat, mieć kontakt z innymi, widzieć reakcje na twarzy rozmówcy, a nie komunikować się przez ekran.
Kierowanie dziecka ku lepszym relacjom
Jeśli nie dasz dziecku smartfona, automatycznie skierujesz je w stronę społeczności, dla której smartfony nie są najważniejsze. Nie wykluczasz dziecka totalnie - raczej kierujesz je ku określonemu środowisku. Zastanów się, czy wolisz, aby twoje dziecko komunikowało się z rówieśnikami głównie przez WhatsAppa i Snapchata, czy raczej spotykało się osobiście, rozmawiało twarzą w twarz i dzwoniło, gdy potrzebuje uzyskać informację?
Jonathan Haidt, badający wpływ mediów społecznościowych i smartfonów na zdrowie psychiczne dzieci, mówi wprost: dzieci przed 14 rokiem życia nie powinny w ogóle dostawać telefonów, a do 16 roku życia nie powinny korzystać z mediów społecznościowych. Zwraca też uwagę na istotną różnicę między naszym dzieciństwem a obecnym. Kiedyś, jeśli byłeś wyśmiewany w szkole, to po lekcjach mogłeś wrócić do domu, poskarżyć się rodzicom, przemyśleć sytuację i przygotować się na następny dzień.
Dziś nie ma takiej możliwości wycofania się z negatywnej dynamiki - ona trwa non-stop na Facebooku, Snapchacie czy WhatsAppie. Dom przestał być bezpieczną przystanią, bo dziecko ma w kieszeni urządzenie, przez które cały czas dociera do niego klasowa dynamika. To prowadzi do poważnych problemów - dzieci zaczynają się samookaleczać czy rozważać samobójstwo, bo czują się osaczone, bez możliwości ucieczki.
Zero korzyści, mnóstwo zagrożeń
Jakie są plusy dawania dziecku smartfona? Nie widzę żadnych. Niektórzy twierdzą, że dziecko używające smartfona zostanie w przyszłości programistą - ale nie ma korelacji między używaniem WhatsAppa a pisaniem kodu. Wręcz przeciwnie - dzieci, które były kreatywne przed otrzymaniem smartfona, po jego otrzymaniu często przestają tworzyć, a zaczynają tylko konsumować treści i porównywać się z innymi.
Jonathan Haidt (znowu!) zwraca też uwagę, że od momentu dania dziecku smartfona zaczynają się w rodzinie kłótnie o czas spędzany przed ekranem. To podobne do sytuacji ze słodyczami - dopóki ich nie ma w domu, nie ma dyskusji. Gdy się pojawiają, zaczynają się niekończące negocjacje. Dlatego moja rada jest prosta: nie dawajcie dzieciom smartfonów przed 14 rokiem życia. Po co? Zastanówcie się, jaki będziecie mieć z tego plus.
Nadajnik “na kostce”
A co z argumentem o lokalizacji? Wcale nie musisz wiedzieć, gdzie jest twoje dziecko przez cały czas. My nie byliśmy śledzeni GPS-em i przeżyliśmy. Jeśli coś się wydarzy, na pewno się o tym dowiesz. GPS nie zaświeci się na czerwono, gdy dziecko będzie w niebezpieczeństwie. Jeśli naprawdę potrzebujesz wiedzieć, gdzie jest twoje dziecko, istnieją proste nadajniki GPS, które nie są smartfonami - kosztują mniej niż iPhone i mają baterię na 10 dni zamiast na jeden.
Uważam jednak, że lepiej jest nie śledzić dziecka ciągle. Wiedząc, że rodzice nie znają zawsze jego położenia, szybciej nauczy się samodzielności i rozwiązywania problemów. Jak nasza córka - gdy idzie do szkoły bez telefonu i potrzebuje się z nami skontaktować, znajduje sposób, by pójść do sekretariatu i zadzwonić. Musi znać numer na pamięć lub mieć go zapisany - i to właśnie rozwija jej zaradność.
Co dalej?
Moja rekomendacja? Zero smartfonów, przynajmniej w szkole podstawowej. To zupełnie niepotrzebne. A nawet zwykły telefon do dzwonienia i SMS-ów często nie jest niezbędny. Najlepiej byłoby, gdyby rodzice omawiali ten temat już w pierwszej klasie i wspólnie decydowali, że w ich klasie dzieci nie dostają smartfonów. Nie musimy tworzyć dynamiki, w której jedni mają, a drudzy nie.
Nie ma żadnych dowodów na to, że smartfony są dzieciom potrzebne czy rozwijające. Jest za to mnóstwo badań pokazujących negatywne skutki. Jonathan Haidt, Jean Twenge i wielu innych badaczy przedstawia dowody na szkodliwość smartfonów dla dzieci. Nie ma ani jednego badania, które mówiłoby o jednoznacznie pozytywnym wpływie. Jak powiedział ktoś mądry:
"Zdecyduję się dać mojemu dziecku smartfona, kiedy wyjdzie chociaż jedno badanie naukowe pokazujące, że daje to jakiś duży pozytyw w rozwoju dziecka".
Dając dzieciom smartfony odbieramy im dzieciństwo. Zamiast dzieciństwa spędzonego w realnym świecie, z realnymi emocjami i realnymi ludźmi, fundujemy im dzieciństwo spędzone z ekranem.
Share this post